Kaszuby kojarzą nam się nie tylko z wyjątkowymi, pofalowanymi terenami, ale też z klangorem żurawi.
Są to bardzo charakterystyczne, dźwięki, które niosą się czasem z daleka.
Kilka razy widzieliśmy żurawie całkiem blisko kiedy łaziły po okolicznych polach lub podrywały się do lotu. Piękno!
Tuż przed Lęborkiem dostaliśmy w gratisie kilkukilometrowy zjazd szosą, który z jednej strony mocno nas uradował, z drugiej byliśmy świadomi, że przecież ‘robimy’ pętlę i tereny tutaj są naprawdę pofalowane i gdzieś po drodze będzie na nas czekał srogi podjazd, ale tym będziemy się martwić później.
Niestety zabrakło nam czasu na jakiekolwiek zwiedzanie Lęborka, w którym zatrzymaliśmy się tylko na popas, pyszne wegańskie pierogi za 11 zł zapamiętamy do końca życia 🙂
Wybiła godzina 17, zależało nam, aby nad jezioro Łebsko dotrzeć przed zmrokiem, aby w komforcie rozstawić namiot na campingu, przed nami było jeszcze ok. 40 km
Ruszyliśmy na północny – zachód i aż do Charbrowskiego Boru jechaliśmy ścieżką rowerową wzdłuż bardzo ruchliwej trasy. Może nie było to spełnienie marzeń, ale ścieżka ta jest wygodna, szeroka i odpowiednio odsunięta od głównej drogi. Jechało się szybko i komfortowo.
Na wysokości Charbrowskiego Boru skręciliśmy w lewo, aby objechać jezioro Łebsko od południa. Żałujemy, że było już ciemno i szaro i nie mamy żadnego zdjęcia z wyjątkowego odcinka Rezerwatu przy Słowińskim Parku Narodowym. Ścieżka jest niewygodna, mocno zarośnięta, ale doprawdy baśniowa i piękna!
Szczęśliwie dojechaliśmy do Bazy Turystycznej Famila w Izbicy tuż przed zmrokiem.
Jest to dość spory ośrodek z polem namiotowym, kamperowym, drewnianymi domkami i barem. Czuć mocno PRL, ale jest czysto i mega kameralnie – na polu był tylko nasz namiot i 2 kampery.
Koszt noclegu: 45 zł (w tym nasza dwójka i namiot)